Jak widzę takie rzeczy to mnie krew zalewa. To nie iTunes jest drogi, tylko pewien słowiański kraj nad Odrą i Wisłą zacofany. Niewiele zmieniło się od czasów PRLu - jeden dolar jest wciąż traktowany jako 438904347894350794854894032445 złotych.
Dla Hamerykańca 10$ to mniej niż 10zł dla nas, a jak wiadomo Apple nie jest polską firmą, tylko standaryzuje się do USiA. I właśnie dlatego ten sklep jest DOBRY i ZMNIEJSZA piractwo - gdyby w Polsce DVD kosztowało 12zł a album muzyczny 9zł, wzięlibyście? No jasne, po co prąd marnować na ściąganie!
Przy okazji firmy antypirackie i wytwórnie bawią się w antypiractwo od dupy strony. No ale po co dać dostęp ludziom do muzyki, skoro można pie*dolnąć 50zł za płytkę żeby naiwniacy oddawali za tych co ściągną za friko?
Dokładnie, na tym polega pozorna drożyzna iTunes. Kurs wymiany walut, którego nie przeskoczymy. Co nei zmiania faktu, że iTunes ssie, nie pozwalając chociażby wgrywac własnych dzwonków i każąc je kupować. Choć i to da się obejść.
Generalnie jeśli ktoś uważa produkty Apple (mówię tu o iUrządzeniach) za beznadziejne to albo nie miał ich nigdy w ręce albo jest dupą, która boi się jailbreakowania. System płynniejszy od Androida, a z Cydią bardziej funkcjonalny od Andka, WP i Bady razem wziętych.
No ale przecież to w ch*j drogie, Polacy bez konta na allegro tego nie przeskoczą.